Godek: Rozpęta się terror wobec lekarzy psychiatrów

Dodano:
Działaczka Pro-life Kaja Godek Źródło: PAP / Rafał Guz
Tusk, Bodnar i Leszczyna działają przeciw życiu dzieci, ale też zagrażają życiu i zdrowiu ich matek. Dobro dziecka i matki to nie są wartości przeciwstawne. One zawsze realizują się razem – mówi Kaja Godek, członek zarządu Fundacji Życia i Rodzina w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Premier Donald Tusk poinformował niedawno, że mamy wytyczne Ministerstwa Sprawiedliwości oraz wytyczne Ministerstwa Zdrowia ws. aborcji. Jak pani ocenia fakt omijania prawa w ten sposób przez rząd?

Kaja Godek: Wytyczne nie stanowią źródła prawa. Nie jest to Konstytucja RP, nie są to ustawy, ani nawet rozporządzenie. Wytyczyć to sobie można ścieżkę przez ogródek, a nie zmieniać wytycznymi prawo. W Sejmie nie ma większości dla legalizacji aborcji i koalicja rządząca doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Doskonale zdają sobie również sprawę z tego, że Polacy nie popierają aborcji, co wynika z badań, ale i z dysproporcji pomiędzy liczbą podpisów pod ustawami za aborcją i przeciw niej. Ministrowie robią zatem konferencje prasowe, coś piszą na papierze, co na końcu ma stanowić źródło prawa. Zaszedł taki mechanizm jak w czasie Covid-u, gdy wychodził minister zdrowia i w świetle kamer ogłaszał nowe zasady, które były od tej chwili uważane za prawo obowiązujące w Polsce. Schemat się powtarza. W piątek nie doszło do zmian w prawie, nastąpiła jedynie próba jego interpretacji, zresztą całkowicie nieuzasadniona.

Teraz lekarz psychiatra będzie mógł zdecydować, czy jest przesłanka do dokonania aborcji. Czy to jest niebezpieczne?

W niektórych miejscach w Polsce już taka praktyka się pojawia. Na podstawie informacji od psychiatry o złym samopoczuciu psychicznym pacjentki, zabija się jej dziecko. Przesłanka o zagrożeniu życia i zdrowia matki po prostu źle działa. Być może nie pisano tej przesłanki z intencją wprowadzenia aborcji na życzenie, jednak została sformułowana w taki sposób, że działa niezgodnie z intencją ustawodawcy. Nie chroni zdrowia i życia matki, tylko pozwala zamordować dziecko. Myślę, że właśnie, dlatego lekarze protestują i nie chcą, żeby im dyktować, w jaki sposób mają praktykować medycynę.

Czy lekarzy psychiatrzy będą chętni do tego, żeby wypisywać takie orzeczenia?

Teraz rozpęta się terror wobec lekarzy psychiatrów. Wyobrażam sobie sytuację, że do lekarza przychodzi kobieta i mówi, że czuje się źle z faktem, że jest w ciąży. Bardzo dobrze to rozumiem, bo sama kiedyś odebrałam niepomyślną diagnozę o moim poczętym dziecku. Informacja, że z dzieckiem dzieje się coś złego, zawsze oznacza szok, obniżenie nastroju, dużą trudność – takie emocje świadczą, że jest się w normie, a nie że się choruje. Nikomu nie odmawiam prawa do bycia zaskoczonym, do traumy i złego samopoczucia psychicznego, łącznie z ciężką depresją. Psychiatra będzie pisał, co widzi, a ginekolodzy na podstawie jego opisu będą zabijać dziecko. Może się zatem okazać, że część psychiatrów będzie unikała kobiet w ciąży w obawie, że zajmując się nimi i stawiając diagnozę, chcąc nie chcąc przyłożą rękę do zabicia dziecka. Sytuacja, w której lekarze określonej specjalizacji unikają kobiet w ciąży, doprowadzi do obniżenia standardów opieki nad ciężarnymi. Miejsce oddanych pacjentkom lekarzy psychiatrów zajmą osoby zainteresowane wyłącznie pieniędzmi za poradę (np. zdalną) i za wystawienie papierka, że matka źle się czuje. W ten sposób Tusk, Bodnar i Leszczyna działają przeciw życiu dzieci, ale też zagrażają życiu i zdrowiu ich matek. Bo dobro dziecka i matki to nie są wartości przeciwstawne. One zawsze realizują się razem.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...